Prowadziłam ten sklep od 1995 r. Budowałam moją małą firmę z mozołem, małymi kroczkami… 6 dni w tygodniu, przez 29 lat. Zawsze starałam się mieć towar najlepszego gatunku, w szerokim asortymencie, najlepiej z krajowych pracowni. Doceniali moje starania klienci miejscowi jak i turyści. Miło było witać odwiedzających mnie ponownie „ludzi spoza Lądka”. Często z bardzo odległych miejsc. Było… ze sklepu musiałam wyrzucić praktycznie wszystko, czego nie zabrała brudna woda: i towar i wyposażenie. Skuć ściany i kafle z podłogi. Od miesiąca jestem powodzianką, taką poza nawiasem. Bez pracy, bez widoków na szybką zmianę tej sytuacji. Emocje opadły, został żal i bezsilność.
Zniszczenia
Woda była do ok 140 cm. Została wybita szyba wystawowa, zniszczona rama okienna. Woda wdzierając się do sklepu przewróciła i potłukła szklane regały z towarem. Łady z płyty spuchły. Wszystko leżało w grubej warstwie szlamu. Portfele skórzane, ręcznie malowane grafiki, drewniane aniołki czy lądeckie puzzle robione na zamówienie pęczniały chłonąc wodę. Z kilkuset sztuk biżuterii srebrnej znalazłam w szlamie ledwie garść. Zapalniczki, noże, scyzoryki, breloki z metalowymi elementami zardzewiały. I tak ze wszystkim – do kosza. Kasa fiskalna, terminal, router, panel ścienny na podczerwień, piec kumulacyjny, ekspres do kawy, nawet radio i kamery – do kosza.
Potrzeby
Potrzebny jest tynk wapienno-cementowy maszynowy – ok. 4 palety. Wytrzymałe na ścieranie i antypoślizgowe kafle podłogowe 40 m. Panel grzewczy na podczerwień 2 szt. Meble , lady sklepowe, regały. Także takie do ekspozycji biżuterii. Taśmy led – białe, zimne. Oświetlenie punktowe.
Link do zbiórki: https://www.siepomaga.pl/joanna-sobik-barabas






